Dzień: 20 luty
Godzina:
7.05
Natalia
Obudziłam się i odruchowo spojrzałam na zegarek. Przez parę sekund nie
mogłam odczytać godziny, przetarłam oczy. Zegarek wskazywał godzinę 7.05.
-A to spoko jeszcze 5 minut- mruknęłam do siebie- zaraz,
zaraz jak to 7.05
Szybko wstałam z łóżka i podążyłam w stronę szafy. Z niej wyciągnęłam
czarne rurki, białą podkoszulkę z napisem „We Love Art.” I koszule w kratę.
Pobiegłam do łazienki zrobiłam poranną toaletę, lekko się
umalowałam i przebrałam w naszykowane ubrania. To wszystko zajęło mi 10 minut.
Szybkim krokiem ruszyłam do swojego pokoju, spakowałam się i zeszłam na dół. Moja
torba była strasznie ciężka więc podtrzymywałam ją ręką. Ubrałam się w kozaki i
płaszcz. Dosłownie wybiegłam z domu zakluczyłam drzwi i pobiegłam na
przystanek. Na szczęście zdążyłam. „Uff” – pomyślałam wsiadając do autobusu. Autobus
ruszył i w tej oto pamiętnej chwili dostałam sms-a.
Nowa wiadomość od: Davidem
Hej, hej kiedy kończysz lekcje?
Szybko odpisałam
Chyba o 16 a co ?
Po chwili dostałam odpowiedź
Po pierwsze: Chyba? Nie wiesz kiedy kończysz
no dziewczyno? Po drugie: proponuje spotkanie w „naszej” kawiarni co ty na to?
Zastanawiałam się 5 minut i właśnie wtedy autobus zatrzymała
się na „moim” przystanku. Wysiadłam z żółtego autobusu i poszłam w stronę
szkoły. Odblokowałam klawiaturę i odpisałam:
Nie wiem kiedy kończę bo miałam zmianę planu.
Wiesz sądziłam że już nigdy cię nie zobaczę :D
Schowałam telefon do kieszeni i poczułam jak znowu
zawibrował. „Ten człowiek nie ma co robić
tylko utrudniać mi życie” – pomyślałam i wyciągnęłam telefon.
Wiesz co FOCH FOREVER
Po przeczytaniu tego fochowego sms-a momentalnie się uśmiechnęłam.
Znowu schowałam telefon do kieszeni i szłam do szkoły.
Wchodząc do szkoły wszystkie gęby były zwrócone na mnie. Nie czułam się dziwnie było tak codziennie każdy był ciekawy kto przyszedł. Udałam się do szatni, zdjęłam płaszcz, zmieniłam buty na zwykłe czarne trampki, zabrałam torbę i pobiegłam pod sale. Wyciągnęłam telefon w celu posłuchania muzyki, z torebki wzięłam słuchawki i podłączyłam do telefonu. Odblokowałam klawiaturę i włączyłam jakąś piosenkę. Piosenka się przerwała i spojrzałam na telefon.
Nowa Wiadomość od: David (znowu)
Wiesz że nie da się na ciebie gniewać :) Dziś ty, ja i "nasza" kawiarni
"Co za człowiek taki nachalny. Już go lubię" - pomyślałam
Dobra, dobra :*
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Szybko wtargnęłam do klasy i usiadłam w swojej ławce. Dziś znowu ich nie było nie wiem co z nimi się dzieje chyba mnie unikają. Minuty tej lekcji stawały się dla mnie wiecznością. Miałam ochotę wybiec z tej szkoły i nigdy nie wrócić.
-Dzień dobry dzieci - powiedziała nauczycielka - Jest awaria więc jesteście zwolnieni na trzy dni- nagle w klasie zaczęli klaskać i się cieszyć jak czterolatki. Spakowaliśmy się i dosłownie wbiegliśmy do naszej szatni. Szybciorem zmieniłam buty , nałożyłam na siebie płaszcz i z uśmiechem na twarzy podążałam w stronę domu.
Postanowiłam się przejść. Myślałam po prostu myślałam o ludziach którzy mnie otaczali obok widziałam zakochaną parę, chyba ukrywali swój związek przed rodzicami, ale cieszyli się każdą razem spędzoną chwilą. Dalej widziałam chłopaka był.... zmyślony, a raczej wkurzony bo z pięści walił o ławkę na której siedział. Widziałam też dziewczynkę bawiącą się z tatą, była bardzo szczęśliwa o było to widać w jej oczach. Było tyle ludzi każdego bym chciał poznać, ale moja reputacja na to nie pozwalałam. Reputacja zimnej s*uki. Na zewnątrz byłam twarda, a w środku miałam wielkie serce. Kiedy miałam 13-14 lat zbuntowałam się i do tej pory pozostało tak jak było. Na pogrzebie mamy udawałam twardą, nie płakałam. Łzy to oznaka bezradności, a ja nie chciałam jej okazywać po pogrzebie tata odwiózł mnie do domu i płakałam dniami i nocami. Przez tygodnie nie wychodziłam z domu i tata wynają jakąś babe żeby uczyła mnie w domu. Po roku wyszłam do ludzi i dopiero kiedy poszłam do gimnazjum otworzyłam się na świat. Czułam się jakby ktoś dał mi niezłego kopa w dupę i teraz jest tak samo. Chodziłam uliczkami każdy się śpieszył, a ja, ja po prostu szurałam butami o chodnik. Nie miałam gdzie i do kogo iść. Czułam się jakby ktoś postawił ścianę w moim sercu i nie chciał jaj nigdy zburzyć. Chciałam wreszcie być z mamą, ale ktoś mi musiał to zniszczyć. Przecież dobrze wiedziałam że nikt za mną nie zatęskni. Szłam małym laskiem miał bardzo wysokie drzewa, dlatego prawie nie widziałam nieba. Wydawało się że jest ciemno. Kiedy z niego wyszłam poczułam ulgę. Patrzyłam na niebo miało coraz ciemniejsze chmury a ja miałam jeszcze pół godziny drogi na pieszo do domu. Nagle (a może nie nagle) się rozpadało nie miałam kaptura ani parasolki. Spojrzałam w niebo i zamknęłam oczy.
Czułam się tak jak by czas się zatrzymał właśnie dla mnie. Kochałam te dnie w których chodziłam po dworze w czasie deszczu. Zawsze marzyłam żeby się pocałować w czasie kiedy na mnie padały małe kropelki wody. Kiedyś nawet tak by się stało ale to było w przedszkolu haha pamiętam swoją minę z typu fochnięta na cały świat proszę się do mnie nie odzywać. Dotarłam do domu. Wyjęłam klucze i otworzyłam drewniane drzwi. Po tym znowu je zamknęłam. Zdjęłam z siebie płaszcz i kozaki, torbę położyłam przy kanapie. Pobiegłam do łazienki i wzięłam pół godzinną kąpiel. Owinęłam się miękkim ręcznikiem i udałam się do swojego pokoju. Przebrałam się w długi, szary, rozciągnięty sweterek, swoje ulubione dżinsy z dziurą zaszytą na kolanie i bokserkę z napisem "I Hate You"- i właśnie tak się czułam rozciągnięta, szara, długa taka nienawidząca całego świata. Zeszłam do kuchni po coś do jedzenia. Zrobiłam sobie kanapkę z sałatą, szynką i serem. Jadłam ją tak wolno że aż z 30 minut. Usiadłam na brązowej, skórzanej kanapie i włączyłam jeden z moich ulubionych programów czyli 4fun tv. Nie chciałam oglądać jakiegoś dennego serialiku o miłości, to nie było dla mnie. Leciała moja piosenka czyli Taylor Swift - I Knew You Were Trouble, śpiewałam ją. Z każdym kolejnym słowem śpiewałam coraz głośniej, moim zdaniem ta piosenka była z życia wzięta. Nagrałam ją i puszczałam w kółko to było obłędne jak ona śpiewała, dokładnie tak samo się czułam kiedy śpiewałam Rihanna - Stay. Wkońcu spojrzałam na zegarek wskazywał godzinę o.o 15. Ja pierdziele ile ja śpiewałam przebrałam się w ubranie to samo co miałam w szkole było suche , a je nie lubiłam się stroić, więc na spotkanie poszłam w tym. Wyłączyłam TV i zrobiłam to co zawsze wychodząc z domu czyli ubrałam kozaki i płaszcz. Otworzyłam drzwi na szczęście już nie padało była tęcza. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do tej "naszej" kawiarni. Nuciłam jakąś melodie nie wiedziałam jaką póżniej dołączyłam słowa
Just close your eyes
The sun is going down
Wreszcie doszłam do kawiarnie powoli weszłam i ujrzałam Davida i jego paczkę.
-Hej- przywitał się blondyn- Poznajcie się Natalia to jest Kuba, Asia, Konrad, Kacper i Mateusz- powiedział David a reszta nawet na mnie nie spojrzała.
-Nie martw się oni tak zawsze - szepną niebieskooki- przyjaźnimy się od 2 dni krótko nie? - nadal szeptał, ale wtedy reszta na mnie spojrzała. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Siedzieli tam moi przyjaciele i mój były chłopak oraz jednej twarzy nie znałam.
-No naprawdę, mogłam się po nim tego spodziewać- spojrzałam na swojego byłego- ale po was, nie rozumiem co chcieliście osiągnąć nie odzywając się do mnie ale za to szybko się zaprzyjaźniliście z Davidem co ? - nie czekałam na ich odpowiedź tylko wybiegłam z kafejki. Słyszałam krzyki żebym wróciła, ale nie reagowałam i do tego się rozpadało. Ktoś podbiegł i mnie czule pocałował nie otwierałam oczu, nie chciałam wiedzieć kto stoi na przeciwko mnie. Poczułam motylki w brzuchu uśmiechnęłam się i otworzyłam oczy ale już nikogo nie było widziałam tylko sylwetkę oddalającego się chłopaka.
-----
Mam nadzieje że się podoba. :)
Pisałam to zbyt długo
Pozdrawiam
Arbuzowa
O.o jakie słodkie. Kto ją pocałował? OMG . Strasznie mi się podoba. Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńHej, zapraszam do mnie na http://echo-istnienia.blogspot.com/ właśnie pojawił się rozdział 4- liczę na twoją opinię!
OdpowiedzUsuńPS:Ciekawy rozdział, tylko strasznie krótki, ale ogólnie to jest nieziemsko! Czekam na nexta! Pozdrawiam:)