sobota, 16 marca 2013

Rozdział 12

Dzień: 26 Lutego 
Godzina: 16.14

Konrad
Myślicie że jak się czułem kiedy zobaczyłem ją z tym chłopakiem. Sam nie byłem lepszy. Byłem na "randce" z Alą. Dla mnie to była tylko kolejna lalusia w szkole. Dziewczyna powiedziała że jak się z nią nie umówię to mogę już nigdy nie zobaczyć Natalii. Już nigdy nie mogłem zobaczyć tych błękitnych oczu, jej uśmiechu i niej samej. Wiedziałem że ją zraniłem. Wiedziałem też że już nigdy mi może tego nie wybaczyć. Co ja mogłem zrobić? No co? Siedzieć i patrzyć jak pali szluga. Chciałem tam podejść i wyrwać jej go z ręki. Nie mogłem, nie miałem odwagi. Tak ja łamacz serc nie miałem odwagi. Ten chłopak... no właśnie nie wyglądał mi na miłego. Skoro dziewczynie nic się nie stało to po prostu zostawiłem tę sprawę. Zawsze wydawała się taka krucha i mała, ale była twarda i silna. Nikt nigdy nie odważył się jej postawić, bo zawsze miała własne zdanie i nigdy jego nie zmieniała. Z Alą...no co siedzieliśmy w ciszy i piliśmy kawę, ale wolałbym żeby to była Natalia. To życie jest takie skomplikowane, tyle razy jej chciałem wyznać co czuje. No ale co ja czule to jest tylko zauroczenie przejdzie. Co miałem powiedzieć Wiesz chyba się w tobie zauroczyłem? i co by przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Chciałem jej powiedzieć, ale na początku był David i nadal jest, a teraz doszedł jakiś inny chłopak. Nie myśl o Natalii, nie myśl o tej dziewczynie. Nie myśl, nie myśl. Przestań o niej myśleć. Przez cały czas powtarzałem to sobie. I tak cały czas o niej myślałem. Najlepsze w tym wszystkim jest to że muszę udawać że chodzę z naszym plastikiem. To jest miłość dwudziestego pierwszego wieku. Jeśli się kogoś kocha to chcę się dla niego jak najlepiej, a ja się poddałem bez walki. Wróciłem do domu. Nie było nikogo. W pokoju mojej sąsiadki paliło się światło. Jestem jakimś prześladowcą. Chcę wiedzieć co robi, co je, co pije a przede wszystkim co czuje. Położyłem się na łóżku z nadzieją że zaraz zasnę, ale tak też się nie stało. Nie spałem. Duchem byłem w pokoju, a myślami byłem gdzieś daleko. W końcu zasnąłem.



Byłem na łące, a obok mnie nie było nikogo. Kręciłem się w kółko. Zobaczyłem ją miała białą sukienkę do kolan. Szła w moją stronę, ale ja nie wiedziałem co miałem zrobić.
-Przepraszam-wykrzyczałem kiedy zobaczyłem że dziewczyna idzie w moją stronę. Zignorowała mnie  i szła dalej. Poszedłem za nią, długo błądziła uliczkami. Znajomymi uliczkami. W końcu zatrzymała się przed jakimś budynkiem. Bardzo wysokim budynkiem. Weszła do niego, a ja cały czas szedłem za nią. Weszła po schodach na dach. Nie czułem zmęczenia. Ona chyba też nie. Stanęła na krawędzi dachu. Wiedziałem co chciała zrobić, a jak to się mówi do trzech razy sztuka. 
-Dlaczego- przygryzła wargę. 
Nie odpowiedziała mi.  
-Dlaczego mi to robisz? -spytałem przez łzy 
Nie odpowiadała nic przez pierwsze minuty. Myślałem że się poddała, ale ona przez ten czas zbierała odwagę no to co miała właśnie teraz zrobić
-Bo cię kocham głupku zawsze kochałam i będę kochać- skoczyła
-Proszę Nieee, przecież ja też cię kocham- te ostatnie słowa wyszeptałam. Później ujrzałem jej zakrwawione ciało. 

Dzień: 27 Lutego 
Godzina: 6.38

Konrad
-Pobudka- powiedziała moja matka - No wstawaj jest wpół do ósmej- na jej słowa szybko zerwałem się z łóżka. Witaj środo jeszcze tylko czwartek i piątek. Podbiegłem do szafy wyjąłem z niej jakieś ubrania. Padło na koszulę w kratę i czarne rurki. Przebrałem się i dopiero teraz spostrzegłem że jest 6.43. Zrobiłem poranną toaletę i wyszedłem z domu. Mój plecak był cięższy niż kamienie. No i na nie szczęście lub na szczęście (na szczęście) Natalia wychodziła właśnie z domu. (Jeśli to czytasz to w komentarzu napisz sweet) Ignorowała mnie. Szła jakby nigdy nic. Zagrodziłem jej drogę. Nie mogłem uwierzyć że tydzień temu płakała w moje ramię, a teraz się do mnie nie odzywa.
-Natalia-wyszeptałem głaszcząc jej policzek- Proszę powiedz coś
-Po co ? No pytam się po co? - wyszeptała przez łzy
-Po prostu...-nie mogłem wydusić z siebie słowa. Odeszła, zostawiła mnie. Wiedziałem że tak będzie.

Dzień: 9 Marca
Godzina: 10.43

Natalia
Już prawie dwa tygodnie nie gadałam z Konradem. Dużo się zmieniło już nie udaje dziewczyny Davida. Mam lepsze kontakty z ojcem. Cały czas spędzam z Alanem. Pogodziłam się z Kacprem i Asią. Ale oni mi poświęcają mniej czasu. Został tylko Konrad, on chodzi z Alą. Ignoruje go. Po prostu nie chcę go wiedzieć. Unikam go jak ognia. Zmienił się i to bardzo jest chamski i złośliwy. Nie wiem jak mógł mi się podobać. Dziś idę z Alanem na kręgle. Jest już 11 więc czas się ubierać. Z szafy wyjęłam koszulkę w paski i dżinsowe rurki. Przebrana zeszłam na dół.
-Cześć tato- ucałowałam ojca w policzek
-Cześć- pogłaskał mnie po głowie- Dziś jest rozwód, więc jestem już prawie wolny.Uśmiechnęłam się. Tata teraz był szczęśliwy. Szybko się pozbierał po tej jędzy. Ubrałam płaszcz i kozaki. Przerwałam tacie oglądanie telewizji.
-Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. Pa- krzyknęłam i zrobiłam tak jak powiedziałam. Przed domem już był Alan. Moje powitanie było...
-Alanek -wydarłam się na całą ulicę, chłopak rozchylił ramiona
-Natasia -krzyknął głośniej ode mnie, a ja wpadłam w jego ramiona
-Nie powinieneś tak się drzeć co o nas ludzie pomyślą- upomniałam go grożąc przy tym palcem.
-A ty nie powinnaś się martwic o to co o nas ludzie pomyślą- ruszyliśmy w drogę. Miło się nam gadało. Doszliśmy. Na zewnątrz budynek odstraszał. Popękane ściany. Budynek był kiedyś pomalowany na jasny róż, ale teraz wyglądał na szary. Za to we wnętrze było piękne. Róż na ścianach. Ten kolor ożywiał, a zarazem ocieplał wnętrze. Chłopak przyniósł buty i szybko je założył. Zrobiłam to samo. Chłopak wynajął jeden tor. Wiedział że nie umiem grać. Powiedziałam mu to wczoraj jak mnie tu zapraszał. Na początku się nie zgadzałam, ale te jego oczka. To wszystko przez nie. Foch Forever. Ale Alan mnie przekonał. Wzięłam kulę. Czerwona. Kocham ten kolor. Kula wyślizgnęła mi się z ręki i poleciała na stopę. Zaczęłam skakać.
-Ciamajda- skomentował Alan
-Kochanie, może byś pomógł - powiedziałam do chłopaka
Podszedł do mnie i pocałował w czoło. Usadził mnie na krześle i przyniósł lód. Położył lód na stopie. Pomogło. Normalnie kocham go. Kocham, kocham, kocham. Wstałam z krzesła. To był błąd, bo zachwiałam się i prawie bym upadła gdyby nie...

*
Musiałam to przerwać bo nie miałabym pomysłu na następny
Czekam na krytykę            

1 komentarz:

  1. Teraz to Ty masz to pisać w tempie EKSPRESOWYM! ;*
    Czekam,czekam,czekam.
    Kocham,kocham,kocham <3

    OdpowiedzUsuń