środa, 27 lutego 2013

Rozdział 5

Dzień: 19 luty 
Godzina: 6.04

Natalia
Obudziła mnie melodia ulubionej piosenki. Gdy po raz trzeci Rihanna zaczęła śpiewać ruszyłam w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej szarą bluzkę z sercem, dżinsy i szary sweter żeby nie było widać bandaży.

Szybkim krokiem poszłam do łazienki. Obmyłam twarz zimną wodą i umyłam zęby. Ubrałam naszykowane ubrania i lekko się umalowałam. Chwile potem byłam już w swoim pokoju i sprawdzałam czy mam wszystkie książki .Dziś miałam wyjątkowo mało lekcji czyli tylko 4 (Hura!) czyli matematyka, polski, j.angielski i w-f. Zabrałam torbę i zeszłam do kuchni. Szybka zrobiłam sobie śniadanie. Jak zwykle na śniadanie robiłam sobie kanapkę. Zjadłam ją i nie zastanawiając się gdzie są moi rodzice wyszłam z domu w swoim cieplutkim płaszczu i kozakach. Zdążyłam na autobus o 6.46 wsiadłam do niego i autobus ruszył w stronę szkoły. Usiadłam na miejscu przy oknie. Oparłam głowę o szybę i przymknęłam oczy. Nawet nie zauważyłam kiedy ktoś się do mnie przysiad. Nie otwierałam oczu po prostu nie chciałam wiedzieć kto ze mną siedzi. Przez całą drogę siedzieliśmy w ciszy. Otworzyłam oczy i ujrzałam swoją szkołę. Spojrzałam na siedzenie obok nikogo nie było tylko telefon i ... zaraz zaraz telefon chwyciłam go i wybiegłam z autobusu. Próbowałam dogonić osobę której nigdy nie widziałam. Nagle wpadłam na kogoś. Był to chłopak.
-Przepraszam- mówiłam ściskając w ręku telefon
-Nie to ja przepraszam- powiedział niebieskooki i spojrzał na telefon - Wiesz że to mój telefon
-Nieeee- odparłam przeciągając ostatnią literę - Udowodnij, pytanie pierwsze gdzie go zgubiłeś ?
-W autobusie - uśmiechnął się zwycięsko
-Pytanie numer dwa gdzie siedziałeś ?
-Obok ciebie,wydaje mi się że powinnaś kupić sobie okulary -odpowiedział uśmiechnięty od ucha do ucha
-A mi się wydaje że powinieneś nie gubić telefonu - powiedziałam z sarkazmem, oddałam mu telefon i ruszyłam w stronę szkoły. Na dworze było dosyć jasno jak na poranek.
-Zaczekaj - krzykną i podbiegł do mnie - chociaż daj swój numer telefonu
No pięknie nawet nie wie jak mam na imię a już chcę mój numer. Podał mi telefon i wpisałam dobrze mi znany ciąg cyfry i podpisałam się "bezimienna". Podałam mu jego własność, poszłam w stronę szkoły. Ostatni raz spojrzałam na blondyna który wpatrywał się w telefon z miną typu WTF ?
"Fajnie by było znać twoje imię" - pomyślałam
-Spodziewaj się wiadomości- krzyknął już ostatni raz nie odwracając się szłam dalej.
Po kilku minutach byłam już w szatni, zmieniłam buty i poszłam pod sale od matmy. Oparłam się o ścianę, po czym zjechałam na niej na sam dół i czekałam na dzwonek rozpoczynający lekcję. Nagle mój telefon zaczął wibrować w kieszeni, wiec szybko wyjęłam go z kieszeni. Spodziewałam się że to może Asia, zapewne chora (na kaca).
Nowa wiadomość od: 678...
Co powiesz na spotkanie dziś o 14.
Nie zastanawiając się odpisałam
No nie wiem
Po chwili znowu dostałam sms-a
No nie daj się prosić
Po tym jak to przeczytałam zrobiło mi się jakoś głupio nie znam go, nawet nie wiem jak ma na imię ale może czas to zmienić
No dobra Gdzie?
Przez kilka minut nie dostawałam odpowiedzi , więc schowałam telefon. Wszyscy że szkoły zaczęli się zbierać na lekcję. Wstałam, zabrałam torbę z podłogi i oparłam się o ścianę. Rozglądałam się za Kacprem patrzyłam w kółko i zobaczyłam Mateusza i oczywiście naszego pustaka z kilową tapetą na łbie. W tej chwili  z ust zszedł mi uśmiech i zbierało mi się na łzy. "Kurwa co on chciał mi tłumaczyć"- pomyślałam. Odwróciłam głowę tylko żeby na nich nie patrzeć , a mój telefon zabiwrował. Znowu wyciągnęłam telefon
Gdzie tylko chcesz :)
Szybko odpisałam
Kawiarenka obok przystanku na którym na mnie wpadłeś :)
Co chwila zerkałam na telefon czy aby nie odpisał gdy już miałam chować telefonik odpisał
Może być a i to ty na mnie wpadłaś
Kłóciłam się tak z nim ostatnie minuty przerwy i matematykę. Na matmie siedziałam sama. W szkole nie było ani Konrada, ani Kacpra, ani Asi. Wszystkie lekcje minęły dość szybko ze szkoły wyszłam o 11.30 niby krótko miałam lekcje ale byłam wykończona. Pobiegłam na przystanek, bo z 5 minut miałam autobus. Zdążyłam. Chyba po raz 50 tego dnia dostałam sms-a.
Nowa wiadomość od: 965...
Widzę cie 
Moje oczy powiększyły się 2 razy byłam tak przestraszona jak nigdy. Niby nic takiego ale jednak ja się bałam. Byłam ciekawa kto ma mój numer
-Buu- od razu podskoczyłam i spojrzałam się do tyłu. Mój niebieskooki "przyjaciel" stał za mną i się śmiał ze mnie. 
-Chcesz mi powiedzieć że ty to wysłałeś- wymachiwałam mu telefonem przed oczami.
-Nie to nie ja- zrobił poważną minę i oboje wybuchnęliśmy śmiechem i wszyscy w autobusie gapili się na nas jak na idiotów - Nie..to..mój..kolega- oznajmił między przerwami śmiechu i od razu ode mnie dostał kusa w łokieć - Auu to boli - zaczął masować swój łokieć - Skoro już się spotkaliśmy to choć na kawę- proponował chłopak i zrobił oczy jak kot że szreka


-Czemu nie - uśmiechnęłam się i zaczęłąm z nim wysiadać z autobusu - A i to ty na mnie wtedy wpadłeś ja to wiem 
-No dobra nie mam zamiaru się z tobą kłócić -wyszczerzyłam się jak małe dziecko- Dawid- położył ręke na moim ramieniu i przyciągnął mnie do siebie
-Natalia- przygryzłam lekko wargę i spojrzałam na niego 
-Widzę przed nami długą znajomość- pokazał na niebo tak jak w filmach, a ja idiotka spojrzałam na nie ale nic nie wyczytałam bo na niebie była jedna wielka czarna chmura, pacnęłam się w czoło z otwartej dłoni a on tylko się zaśmiał. Nagle się rozpadało więc weszliśmy do budynku. Było tam przytulnie ściany były beżowe i na nich były obrazki takie jak róże, fiołki itd. David pociągnął mnie do stolika dla dwóch osób. Zdjeliśmy kurtki i usiedliśmy. Zamówiłam sobie gorącą czekoladę ,a chłopak kawę. Nastała niezręczna cisza, zaczęłam bawić się rękawem ręka coraz bardziej szczypała i chyba to zauważył.
-Coś ci się stało ? - zapytał a ja tylko pokiwałam głową na nie, zaciskałam powieki coraz bardziej, chłopak podwiną rękaw i przez przypadek też bandaż. Spojrzałam na rękę była tam wielka dziura miałam mroczki , więc popatrzyłam na blondyna patrzył na ranę z przerażeniem. Zaciągnęłam rękaw razem z bandażem. 
-Coś ty sobie zrobiła ?- widziałam że chce się wydrzeć ale nie mógł - Co prawda też się ciąłem ale nie aż tak- podwinął rękaw i pokazał blizny. Uratował mnie kelnerka przynosząca nasze zamówienie.
-Na szczęście- szepnęłam myśląc że nikt nie usłyszy
-Co na szczęście masz mi to wytłumaczyć - powiedział podnosząc ton
-No dobra, Dawno, dawno temu czyli w sobotę była 6 rocznica śmierci mojej matki. Tata i macocha od zawsze mnie olewali. Poszłam na cmentarz i siedziałam tam trochę. Wróciłam do domu i od razu poszłam się wykąpać. Na szafce zauważyłam żyletki, dużo o tym słyszałam że można się przez nie zabić a ja przez cały czas czułam pustkę w sercu. Zabrałam je na cmentarz usiadłam koło grobu mamy i zaczęłam się ciąć ale nie wiedziałam że będę miała taką dziurę w ręce i gdyby nie to że Konrad mnie pewnie by mnie tu nie było - po policzkach spłynęły mi łzy. Chłopak podszedł do mnie i mnie mocno przytulił. Wciągnęłam się w jego perfumy. Poczochrał mi włosy i się uśmiechnął
-Tak trudno było powiedzieć od razu - pokazał swoje białe ząbki
-Tak było tak trudno- jeszcze mocniej mnie przytulił
Dowiedziałam się że Dawid gra w piłkę nożną, jest ode mnie czyli ma 16 lat. Chodzi nie daleko mnie do gimnazjum. Nie chciałabym być w 3 gimnazjum. Ma stypendium sportowe i jeździ z przyjaciółmi na zawody miedzy gimnazjalne czy jakoś tak. Widać że kocha to co robi. Szkoda że ja tak nie mam. Chłopak odprowadził mnie pod dom.
-To pa - pocałowałam go w policzek
-Pa - powiedział z bananem na buzi i patrzyłam na sylwetkę oddalającego się chłopaka. Wyciągnęłam telefon i napisałam.
Wiadomość do: David
Dzięki za wspaniały dzień :*
Weszłam do domu. Poszłam do pokoju na szczęście nie miałam nic zadane. Wykąpałam się i później spakowałam na następny dzień położyłam się na łóżku i przypomniałam sobie dzień spędzony z Davidem, uśmiechnęłam się sama do siebie i momentalnie usnęłam.
-------
Mam nadzieje że się podoba i przepraszam za to że dopiero dziś a nie w niedziele. Po prostu w niedziele nikt mi nie dał szansy napisać tego rozdziału moja siostra siedziała na jednym lapku tata na drugim a mama dla odmiany na kompie. 
Komentujcie
  


sobota, 23 lutego 2013

The Versatile Blogger



Zostałam nominowana przez bloga: http://everywhere-and-always-with-you.blogspot.com/ Polecam :)

Krótkie zasady:
1. Osoba, która została nominowana powinna pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie na blogu (czyli ten mały poniżej).              
2. Powinno się podziękować osobie, która cię nominowała za nominowanie.              
3. Osoba nominowana powinna ujawnić o sobie 7 faktów.                  

Powinna nominować kolejne 10 osób i oczywiście ich poinformować o nominacji.

Dziękuje za nagrodę :)

Informacje o mnie
*Kocham tańczyć
*Kiedy mi się nudzi rysuje
*Zawsze kiedy jest mi smutno chodzę po parku
*Kiedy jestem nad plaży siadam na piasku i zaczynam śpiewać
*Ubustwiam lody czakoladowe ♥
*Jestem Directionerką
*Kocham swoją siostre nad życie i nie wiem co bym bez niej zrobiła ♥♥♥

Nominowani:
http://reason-to-smilex.blogspot.com/
http://anylkaa-pokochajmnie.blogspot.com/
http://opowiadanie-1d-boys.blogspot.com/
http://when-the-moon-rises.blogspot.com/
http://love-is-the-cure-of-everything.blogspot.com/
http://zycieczalyczaszaskakuje.blogspot.com/
http://takemehome-malikowa.blogspot.com/
http://www.we-say-yolo.blogspot.com/
http://from-hatred-to-love.blogspot.com/
http://1dlovee.blogspot.com/

-----
Kochani jak się wyrobie rozdział będzie dziś a jak nie to jutro :)

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 4

Dzień: 18 Lutego
Godzina: Około 10 

Natalia
Nie wierzyłam własnym oczom. Zobaczyłam Mateusza (Mój chłopak) całującego się z Alą. Podbiegłam do nich i ich rozdzieliłam. Popchnęłam Mateusza na ścianę.
-Natalia wytłumaczę ci - zaczął
-Co chcesz mi tłumaczyć ? Że przez cały czas bawiłaś się mną jak zabawką wiesz już nie musisz - powiedziałam na jednym wdechu i pobiegłam przed siebie, ale po drodze Mateusz mnie złapał za nadgarstki i odwrócił w swoją stronę.
-Puść mnie - zaczęłam się wydzierać 
-Puszcze cię w tedy kiedy dasz mi to wytłumaczyć -  powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy 
-Masz minutę - oznajmiłam chłodno 
-No więc to ona zaczęła mnie całować - tłumaczył się
-No ale ty dżentelmen nie sprzeciwiłeś się - po tym co powiedziałam schował głowę w ręce
-Nie to nie tak - uciekłam nie mogłam tego słuchać, wybiegłam przed szkołę i usiadłam na ławce. Było mi bardzo zimno ale nie mogłam tam tak po prostu wrócić. "Po co ryczeć po takim dupku" - moje myśli krążyły  wkoło tego tematu, ale i tak po moich policzkach lało się tysiące łez. Łzy ocierałam białym bandażem.


Ktoś do nie podszedł i mnie mocno przytulił. Chyba wiedział że mi nic nie pomoże mówiąc "Wszystko będzie dobrze" albo " Wszystko się ułoży". Siedząc na tej ławce myślałam o tym jak ja mogłam chodzić z nim rok? Na to pytanie nie dostawałam odpowiedzi. Byłam ciekawa też co teraz powie mi Aśka, szczerze mówiąc nigdy go nie lubiła, a nawet mnie przed nim ostrzegała. Kacper i Mateusz nawet się lubili chociaż na początku nie było dobrze. Moich przyjaciół zamurowało kiedy im powiedziałam że z nim chodzę. Właśnie w tej chwili chciałam do niego iść i mu przywalić tak żeby go własna matka nie poznała. Tylko coś lub ktoś mnie przed tym zatrzymywał. Przez całe pięć minut się do niego tuliłam.
-Dziękuje - wyszeptałam
-Nie masz za co - po głosie rozpoznałam że to Konrad
-Przepraszam - wydukałam
-Za co przepraszasz ? - zapytał swoim pięknym głosem
-No bo ci ubrudziłam bluzę- odsuną mnie od siebie i otarł kciukiem
-A teraz mam nadzieje że się uśmiechniesz- tak jak kazał uśmiechnęłam się
-Ale nie sztucznie - ostrzegł i pocałował mnie w czoło

-Leć się przemyć bo zaraz będzie lekcja
-Dobrze już idę - powiedziałam odchodząc
Weszłam do łazienki i dziwnie nikogo tam nie było przecież dziewczyny cały czas tam spędzają, oczywiście tapety. Stanęłam przed umywalką , nabrałam wody na ręce i włożyłam do niej twarz. Zmyłam resztki tuszu i wyszłam z łazienki. Zadzwonił ''mój ulubiony'' dzwonek. Udałam się pod klasę od niemieckiego. Wzięłam torbę i weszłam do klasy. Usiadłam na miejscu pod oknem i obok mnie Konrad. Wszystkie lekcje minęły spokojnie na przerwach za wszelką cenę unikałam Matiego. W szatni spotkałam Asię.
-Mówiłam ci że on nie jest dla ciebie- powiedziała moja przyjaciółka, a po moim policzku spłynęła łza
-No już nie płacz nie chciałam - oznajmiła przepraszającym głosem
-To moja wina powinnam cie słuchać - podeszła, przytuliła mnie i przez przypadek podwinęła rękaw coś czuje że będzie awantura.
-Coś ty se zrobiła - zaczęła krzyczeć w tej oto chwili nadszedł wybawiciel Kacperek
-Nie krzycz na nią pewnie gdzieś upadła i coś jej się stało- staną na przeciwko nas
-A mam do was pytanie od kiedy jesteście razem ? - spytałam z chytrym uśmieszkiem
-A tak właściwie to od dziś - oznajmił Kacper szczerząc się
-Niech wam będzie nie czepiam się bo widzę że jesteście ze sobą szczęśliwi - uśmiechnęłam się a oni odeszli przytuleni do siebie. Wtedy ubrałam kurtkę i kozaki. Zabrałam torbę i wyszłam że szkoły. Dziś postanowiłam że się przejdę. Po drodze do domu miałam piękny park

 
Chodziłam alejkami i myślałam. Zawsze wolałam być sama jak rozmyślałam. Było tak zimno że łzy po prostu  płynęły mi z oczu. Po 30 minutach doszłam do domu. Otworzyłam drzwi i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Zabrałam się za lekcje matma, polski, angielski i historia. Po dwóch godzinach miałam zrobione wszystkie lekcje. Spakowałam wszystkie książki. Nic nie jadłam tylko od razu ruszyłam w stronę łazienki, wyjęłam z szawki ręczniki. Do wanny nalałam gorącej wody i zrzuciłam z siebie ubrania. Do wanny włożyłam nogi żeby się przyzwyczaić do wody a później zanurzyłam się w niej cała. Jak zawsze podczas kąpieli  myślałam. Ale tym o czym myślałam nie będę was zanudzać. Wyszłam z wanny i otuliłam się miękkim ręcznikiem. Otworzyłam drzwi od łazienki i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Przebrałam się w pidżame i położyłam na łóżku. Momentalnie zasnęłam.

~*~
Nie wiem dlaczego ale jak pisałam ten rozdział czułam się jak bym to sama przeżywała.
Przepraszam za błędy. Mam nadzieje że rozdział się podoba.  

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 3

Rozdział dedykowany My live :)
Dzień: 18 Lutego 
Godzina: 5.03

Natalia
Obudziłam się około 5, kręciłam się z boku na bok i nie mogłam zasnąć. Spojrzałam jeszcze raz na zegarek było w pół do szóstej. Wstałam z cieplutkiego łóżka i szybkim krokiem ruszyłam do garderoby. 

                                              

Wyciągnęłam z niej białą podkoszulkę z napisem Give Me..., do tego czerwone rurki i czarny sweterek . Wzięłam ubrania i wlokłam się do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, założyłam ubrania, lekko się umalowałam i poszłam spakować się do szkoły. Pogoda dzisiaj była bardzo ponura. Była 6.30 więc nigdzie się nie spieszyłam. Położyłam się na łóżku i rozmyślałam ostatnio często to robiłam. Rozmyślałam tak 20 minut i poszłam na śniadanie. Nikogo już nie było w domu więc zrobiłam sobie kanapkę z nutellą. Założyłam czarny płaszcz i kozaki, zabrałam torbę . Wyszłam o 7.05, bo autobus miałam o 7.19. Na przystanku zobaczyłam Aśkę i Kacpra. Aśka była ubrana w niebieski płaszcz i czarne kozaki, a Kacper w czarną kurtkę i czerwone conversy. 
-Hej - podbiegłam do nich i pokazałam swoje białe ząbki 
-Siema - powiedzieli równocześnie 
-Co tam ?? - spytałam 
-A nic ciekawego - powiedział Kacper, oni dziś się zachowywali jakoś inaczej Kacper cały czas patrzył na buty a Asia grzebała w telefonie, zawsze kiedy za mną gadali patrzyli się na mnie.
-Powiecie mi co się stało ?- zapytałam
-No bo ten..- zaczął Kacper 
-No co ?- byłam coraz bardziej wściekłą 
-No  chodzi o to że... - próbowali coś powiedzieć ale nie było dane im skończyć bo przyjechał autobus.
Wsiadłam, nie kasowałam biletu bo miałam migawkę złapałam się barierki i autobus odjechał. Nigdzie nie widziałam ani jego ani jej  "ale oni mają szczęście" - pomyślałam. Przez cało drogę ręka mnie strasznie szczypała. Zaciskałam zęby tylko żeby nie upaść myślałam. Nie nawidziłam autobusów zawsze jest w nich głośno. Wyjrzałam za okno i zobaczyłam szkołę wielki budynek gimnazjum połączone z liceum. Wysiadając z autobusu zobaczyłam jak moi najlepsi przyjaciele się całują "To już wiem co chcieli mi powiedzieć" - odezwał się głosik w mojej głowie. Wyjęłam telefon i podłączyłam sułchawki włączyłam Amfa-Spowiedź. Rozzłoszczona ruszyłam w stronę szkoły. "Ciekawe kiedy chcieli mi to powiedzieć"- spytałam sama siebie. Dziś było dosyć chłodno więc z torby wyciągnęłam szare bawęłniane rękawiczki. Do szkoły doszłam w pięć minut. Weszłam do szatni i zmieniłam buty na czarne conversy. Powoli wlokłam się pod sale 103 tam miałam mieć angielski, później pod salą 206 miałam mieć Niemca. Po Niemcu miałam matme,historie,polski,geografie i lekcję z wychowawcą. Zabrzmiał dzwonek nauczycielka otworzyła drzwi i czekała aż wszyscy wejdą. Jak zawsze usiadłam w ostatniej ławce przy oknie. Pani od anglika była naszą wychowawczynią (niestety nie lubiłam tej baby najlepsze było to że zawsze na lekcji krzyczała na lekcji i przychodziła dyrektorka). Obok mnie ktoś usiadł nie zwracałam na to uwagi bo wiedziałam że to Kacper.
-Kiedy chcieliście mi to powiedzieć - warknęłam nie odwracając wzroku od okna 
-Ale co ? - spytała chłopak "To nie Kacper " - stwierdziłam w myślach i odwróciłam głowę w stronę chłopaka
-Konrad ?!Co ty tu robisz ? - spytałam zaskoczona
-No bo wiesz moja mama i tata no ten teges, później wody i oto przepiękny ja - po tym zaczęłam się śmiać
-Wiesz że nie oto cho..-powiedziałam po przez napady śmichu 
-Chciałabym wam przedstawić nowego ucznia Konrad choć tu - przerwała nauczycielka nauczycielka 
-To jest Konrad Bell-głośno powiedziała nauczycielka
Wtedy wszystkie dziewczyny zaczęły się ślinić a nasza "wspaniała" wychowawczyni kazała mu iść do ławki.
-To już znam twoje nazwisko - powiedziałam po tym jak usiadł
-Ale ja nie znam twojego - powiedział zasmucony 
-Wkrótce się dowiesz- jak mógł się nie domyślić że pani sprawdza listę obecności  
Pani zaczęła wymieniać nazwiska
-Natalia Komorowska- powiedziała nauczycielka
-Obecna- krzyknęłam 
-Teraz już je znasz - uśmiechnęłam się 
Całą lekcje z nim przegadałam muszę przyznać że jest spoko. Wybiegłam z klasy i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. 

Dzisiaj trochę dłuższy mam nadzieje że się podoba. Jak myślicie co zobaczyła Natalia?

Prosze o Komentarze

środa, 13 lutego 2013

Rozdział 2

Dzień: 16 Lutego
Godzina: 16.09 

Natalia
-Pani stan już się poprawił... - ulżyło mi jak to usłyszałam
-To dobrze czyli mogę już iść tak ? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam
-Po pierwsze proszę mi nie przerywać a po drugie nie może pani jeszcze opuścić szpitala bo jeszcze nie zrobiliśmy żadnych badań -powiedział spokojnym tonem i wyszedł.
-Zajebiście muszę do tego zostać w tym cholernym szpitalu - zaczęłam klnąć pod nosem
Najlepsze było to że nie miałam tu z kim pogadać więc przez kilka godzin patrzyłam się w białą ścianę.
Koło mojego łóżka był mały stoliczek na nim leżała jakaś gazeta. Czytałam ją przez pół godziny nawet nie wiem dlaczego tak długo."Ciekawe czy rodzice wiedzą że jestem w szpitalu?"-myślałam. Piętnaście minut później już spałam.


Dzień: 17 Lutego
Godzina: 10.09 

Obudziły mnie promienie słoneczne dziś było wyjątkowo pięknie chociaż była zima. Do mojej sali przyszła pielęgniarka.
-Dzień dobry - uśmiechnęła się
-Dzień dobry - odpowiedziałam chłodno
-Proszę to lekarstwa a i wczoraj był tu jakiś chłopak ale nie chciał pani budzić więc poszedł - powiedziała wychodząc. Pewnie ten Konrad - na myśl on nim od razu się uśmiechnęłam. Jestem nadal ciekawa czy rodzice się o mnie martwią. Założę się że tata nawet nie był na cmentarzu. Po śmierci mamy szybko znalazł sobie pocieszenie. Dziś mam badania. Około 10.00 mnie na nie zabrali. Później już tylko czekałam na wyniki siedząc na łóżku. Okazało się że wszystko jest w porządku. Lekarz wypisując mnie nalegał żeby ktoś mnie zabrał do domu ale jak to ze mną uparta jak osią postanowiłam się przejść. Wolałam nic nie mówić rodzicom. Chciałam im  powiedzieć że zabalowałam i zostałam u koleżanki. Od szpital do domu nie było daleko wiec szybko już znalazłam się w domu nie obeszło się bez pytań Gdzie byłaś ? Co robiłaś ? Dlaczego nie zadzwoniłaś ? Zabrałam się za lekcje była zadana tylko matma. W duchu cieszyłam się że rodzice nie zauważyli bandaży. Około 21 poszłam się wykąpać. Do wanny nalałam strumień ciepłej wody i wlałam płyn do bąbelków. Zrzuciłam z siebie ubrania i wskoczyłam do wanny. Moja kąpiel trwała pół godziny. Wychodząc z wanny owinęłam się mięciutkim, białym ręcznikiem stąpałam po zimnych kafelkach. Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w siebie. Myślałam o bzdurach chociaż nie myślałam tylko o sobie tak jak ojciec po śmierci mamy. Pod lustrem był piękny zlew chociaż nie wiem czy zlew można nazwać pięknym miał wzorek takie szlaczki dotykając nich poczułam jak wspomnienia powracają - po moim policzku spłynęła łza. Nalałam na ręce zimną wodę i polałam twarz. Po wytarciu twarzy przebrałam się w pidżame    
i szurając stopami o podłogę poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i przykryłam się kocem (bo było dość ciepło). Kiedy zamykałam oczy miałam przed oczami uśmiechniętą mamę prawdziwą mamę.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam,przepraszam,przepraszam za to że spie*rzyłam ten rozdział :(

Dobranoc , miłych snów :)

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 1

Dzień: 16 Lutego
Godzina: 8.06

Natalia
-Natalia śniadanie – powiedziała moja ‘mama’
-Spoko już idę – odpowiedziałam.
Po co się śpieszyć sobota jest jutro niedziela a pojutrze ten jebany poniedziałek. Schodziłam powoli po krętych schodach. Szurałam butami i po drodze nuciłam jakąś piosenkę. Nie śpieszyło mi się za bardzo bo w 20 minut zeszłam po schodach taaa bo ja zeszłam nie turlałam się po nich. Jak zwykle to samo jakiś gówniany omlet fulu. Usiadłam i zaczęłam rozmyślać nad swoim życiem coś tam moja macocha mówiłą ale kto by tego słuchał.
-Słuchasz mnie – machnęła mi ręką przed tworzą
-tak, tak – powiedziałam i zaczęłam konsumować omleta
-No więc kupiłam sobie taką turkusową sukie…-znowu się wyłączyłam jakby ona myślała że ktoś jej sucha i tak wiem że się ożeniła z tatą dla kasy. Patrzyłam się w okno było wszędzie biało kochałam tą porę roku. Dziś jest ten dzień 6 rocznica śmierci mojej prawdziwej mamy.

Dlaczego tak wcześnie umarła ? Dlaczego przecież mogła by być przy mnie teraz. Po co powracać do przeszłości przecież i tak nie wróci – wtedy po moim policzku spłynęła słona łza. Szybko wstałam i pobiegłam do pokoju.


Ubrałam :
Zbiegłam ze schodów i wyruszyłam w drogę na cmentarz było już po 11. Wchodząc na cmentarz przeszły mnie ciarki, nie lubiłam takich miejsc były takie przygnębiające. Chodziłam alejkami i rozglądałam się zobaczyłam ładnego chłopaka. Miał grzywkę przepiękne oczy i....ogarnij się to jest cmentarz a nie jakieś centrum handlowe przyszłaś tu dla mamy - pomyślałam. Co jakiś czas łzy mi same do oczu napływały wszystkie te wspomnienia wróciły wszystkie złe i dobre. Siedziałam przy grobie mamy jakieś pół godziny rozmyślałam o tym jak jest w niebie czy dobrze czy źle ? Wróciłam do domu i wzięłam gorącą kąpiel.
-Przecież nic tu cie nie trzyma -myślałam 
-Kto za tobą zatęskini ? - w głowie miałam to samo pytanie. Za uwarzyłam na szawce żyletki a obok jakieś tabletki wyszłam z wanny zakładając na siebie mięciutki ręcznik. Ubrałam się w to samo co rano zabrałam żyletki ze sobą i ruszyłam na cmentarz. Usiadłam przy grobie i nie wiem dlaczego zaczęłam się ciąć na początku czułam straszny ból a potem tylko ulgę. Pocięłam całą rękę i patrzyłam na krew wylewającą się z niej. 
-To dla ciebie mamo - wyszeptałam a potem zobaczyłam tylko ciemność.

 *Następnego dnia*
Obudziłam się w białym pomieszczeniu wszystko było rozmazane.Zamknęłam oczy i otworzyłam je pięć minut później. Ujrzałam tego samego chłopaka co na cmentarzu teraz nie był uśmiechnięty raczej zmartwiony  ale czym.
-Gdzie ja jestem ? -zapytałam
-W szpitalu - powiedział nieznajomy 
-A kim ty jesteś ? -powiedziałam
-A sorry Konrad- powiedział podając mi rękę
-Natalia- wyszeptałam podając mu obolałą rękę 
-Za chwile wrócę tylko zawołam lekarza- oznajmił
Dlaczego tu nie ma moich rodziców gdzie oni są? - to pytanie miałam cały czas w głowie

*15 minut później*
-Dzień dobry - powiedział siwy facet, średniego wzrostu 
-Dzień dobry - wyszeptałam
-Pani stan....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------Przepraszam przepraszam w mojej głowie wydawało się to fajniejsze

KOMENTUJCIE 

piątek, 8 lutego 2013

Prolog




Jaka jest różnica między śmiercią a życiem ? Co mnie czeka po drugiej stronie? Co ludzie tłumią w sobie ?
Co jest po drugiej stronie ? Każdy chłopak mówi że dziewczyny są takie same dlaczego, przecież na świecie nie ma dwóch takich samych dziewczyn. Jestem bogata i co z tego przecież pieniądze to nie wszystko, wszyscy myślą że jestem wredną suką. No i co z tego nie obchodzi mnie zdanie innych nie rozumiem jak można ludzi oceniać po wyglądzie. Nie jestem jakąś nastolatką z milionem problemów no może z tysiącem np jestem gruba , mam brzydką twarz , fryzura mi się nie układa, ale naprawdę teraz zachowuje się jak plastik. Moja mama umarła kiedy miałam 10 lat. Była chora na raka. Tata prowadzi jakąś wielką firmę i często wyjeżdża za granice. Mieszkam w Polsce z tatom w wielkiej willi mam 16 lat i to tyle o mnie. A resztę mojego życia poznacie w tym opowiadaniu....


------------------------------------------------------------------------------------------------------------  
Sorry że takie krótkie zachęcam do czytania

Zakręcona