środa, 27 lutego 2013

Rozdział 5

Dzień: 19 luty 
Godzina: 6.04

Natalia
Obudziła mnie melodia ulubionej piosenki. Gdy po raz trzeci Rihanna zaczęła śpiewać ruszyłam w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej szarą bluzkę z sercem, dżinsy i szary sweter żeby nie było widać bandaży.

Szybkim krokiem poszłam do łazienki. Obmyłam twarz zimną wodą i umyłam zęby. Ubrałam naszykowane ubrania i lekko się umalowałam. Chwile potem byłam już w swoim pokoju i sprawdzałam czy mam wszystkie książki .Dziś miałam wyjątkowo mało lekcji czyli tylko 4 (Hura!) czyli matematyka, polski, j.angielski i w-f. Zabrałam torbę i zeszłam do kuchni. Szybka zrobiłam sobie śniadanie. Jak zwykle na śniadanie robiłam sobie kanapkę. Zjadłam ją i nie zastanawiając się gdzie są moi rodzice wyszłam z domu w swoim cieplutkim płaszczu i kozakach. Zdążyłam na autobus o 6.46 wsiadłam do niego i autobus ruszył w stronę szkoły. Usiadłam na miejscu przy oknie. Oparłam głowę o szybę i przymknęłam oczy. Nawet nie zauważyłam kiedy ktoś się do mnie przysiad. Nie otwierałam oczu po prostu nie chciałam wiedzieć kto ze mną siedzi. Przez całą drogę siedzieliśmy w ciszy. Otworzyłam oczy i ujrzałam swoją szkołę. Spojrzałam na siedzenie obok nikogo nie było tylko telefon i ... zaraz zaraz telefon chwyciłam go i wybiegłam z autobusu. Próbowałam dogonić osobę której nigdy nie widziałam. Nagle wpadłam na kogoś. Był to chłopak.
-Przepraszam- mówiłam ściskając w ręku telefon
-Nie to ja przepraszam- powiedział niebieskooki i spojrzał na telefon - Wiesz że to mój telefon
-Nieeee- odparłam przeciągając ostatnią literę - Udowodnij, pytanie pierwsze gdzie go zgubiłeś ?
-W autobusie - uśmiechnął się zwycięsko
-Pytanie numer dwa gdzie siedziałeś ?
-Obok ciebie,wydaje mi się że powinnaś kupić sobie okulary -odpowiedział uśmiechnięty od ucha do ucha
-A mi się wydaje że powinieneś nie gubić telefonu - powiedziałam z sarkazmem, oddałam mu telefon i ruszyłam w stronę szkoły. Na dworze było dosyć jasno jak na poranek.
-Zaczekaj - krzykną i podbiegł do mnie - chociaż daj swój numer telefonu
No pięknie nawet nie wie jak mam na imię a już chcę mój numer. Podał mi telefon i wpisałam dobrze mi znany ciąg cyfry i podpisałam się "bezimienna". Podałam mu jego własność, poszłam w stronę szkoły. Ostatni raz spojrzałam na blondyna który wpatrywał się w telefon z miną typu WTF ?
"Fajnie by było znać twoje imię" - pomyślałam
-Spodziewaj się wiadomości- krzyknął już ostatni raz nie odwracając się szłam dalej.
Po kilku minutach byłam już w szatni, zmieniłam buty i poszłam pod sale od matmy. Oparłam się o ścianę, po czym zjechałam na niej na sam dół i czekałam na dzwonek rozpoczynający lekcję. Nagle mój telefon zaczął wibrować w kieszeni, wiec szybko wyjęłam go z kieszeni. Spodziewałam się że to może Asia, zapewne chora (na kaca).
Nowa wiadomość od: 678...
Co powiesz na spotkanie dziś o 14.
Nie zastanawiając się odpisałam
No nie wiem
Po chwili znowu dostałam sms-a
No nie daj się prosić
Po tym jak to przeczytałam zrobiło mi się jakoś głupio nie znam go, nawet nie wiem jak ma na imię ale może czas to zmienić
No dobra Gdzie?
Przez kilka minut nie dostawałam odpowiedzi , więc schowałam telefon. Wszyscy że szkoły zaczęli się zbierać na lekcję. Wstałam, zabrałam torbę z podłogi i oparłam się o ścianę. Rozglądałam się za Kacprem patrzyłam w kółko i zobaczyłam Mateusza i oczywiście naszego pustaka z kilową tapetą na łbie. W tej chwili  z ust zszedł mi uśmiech i zbierało mi się na łzy. "Kurwa co on chciał mi tłumaczyć"- pomyślałam. Odwróciłam głowę tylko żeby na nich nie patrzeć , a mój telefon zabiwrował. Znowu wyciągnęłam telefon
Gdzie tylko chcesz :)
Szybko odpisałam
Kawiarenka obok przystanku na którym na mnie wpadłeś :)
Co chwila zerkałam na telefon czy aby nie odpisał gdy już miałam chować telefonik odpisał
Może być a i to ty na mnie wpadłaś
Kłóciłam się tak z nim ostatnie minuty przerwy i matematykę. Na matmie siedziałam sama. W szkole nie było ani Konrada, ani Kacpra, ani Asi. Wszystkie lekcje minęły dość szybko ze szkoły wyszłam o 11.30 niby krótko miałam lekcje ale byłam wykończona. Pobiegłam na przystanek, bo z 5 minut miałam autobus. Zdążyłam. Chyba po raz 50 tego dnia dostałam sms-a.
Nowa wiadomość od: 965...
Widzę cie 
Moje oczy powiększyły się 2 razy byłam tak przestraszona jak nigdy. Niby nic takiego ale jednak ja się bałam. Byłam ciekawa kto ma mój numer
-Buu- od razu podskoczyłam i spojrzałam się do tyłu. Mój niebieskooki "przyjaciel" stał za mną i się śmiał ze mnie. 
-Chcesz mi powiedzieć że ty to wysłałeś- wymachiwałam mu telefonem przed oczami.
-Nie to nie ja- zrobił poważną minę i oboje wybuchnęliśmy śmiechem i wszyscy w autobusie gapili się na nas jak na idiotów - Nie..to..mój..kolega- oznajmił między przerwami śmiechu i od razu ode mnie dostał kusa w łokieć - Auu to boli - zaczął masować swój łokieć - Skoro już się spotkaliśmy to choć na kawę- proponował chłopak i zrobił oczy jak kot że szreka


-Czemu nie - uśmiechnęłam się i zaczęłąm z nim wysiadać z autobusu - A i to ty na mnie wtedy wpadłeś ja to wiem 
-No dobra nie mam zamiaru się z tobą kłócić -wyszczerzyłam się jak małe dziecko- Dawid- położył ręke na moim ramieniu i przyciągnął mnie do siebie
-Natalia- przygryzłam lekko wargę i spojrzałam na niego 
-Widzę przed nami długą znajomość- pokazał na niebo tak jak w filmach, a ja idiotka spojrzałam na nie ale nic nie wyczytałam bo na niebie była jedna wielka czarna chmura, pacnęłam się w czoło z otwartej dłoni a on tylko się zaśmiał. Nagle się rozpadało więc weszliśmy do budynku. Było tam przytulnie ściany były beżowe i na nich były obrazki takie jak róże, fiołki itd. David pociągnął mnie do stolika dla dwóch osób. Zdjeliśmy kurtki i usiedliśmy. Zamówiłam sobie gorącą czekoladę ,a chłopak kawę. Nastała niezręczna cisza, zaczęłam bawić się rękawem ręka coraz bardziej szczypała i chyba to zauważył.
-Coś ci się stało ? - zapytał a ja tylko pokiwałam głową na nie, zaciskałam powieki coraz bardziej, chłopak podwiną rękaw i przez przypadek też bandaż. Spojrzałam na rękę była tam wielka dziura miałam mroczki , więc popatrzyłam na blondyna patrzył na ranę z przerażeniem. Zaciągnęłam rękaw razem z bandażem. 
-Coś ty sobie zrobiła ?- widziałam że chce się wydrzeć ale nie mógł - Co prawda też się ciąłem ale nie aż tak- podwinął rękaw i pokazał blizny. Uratował mnie kelnerka przynosząca nasze zamówienie.
-Na szczęście- szepnęłam myśląc że nikt nie usłyszy
-Co na szczęście masz mi to wytłumaczyć - powiedział podnosząc ton
-No dobra, Dawno, dawno temu czyli w sobotę była 6 rocznica śmierci mojej matki. Tata i macocha od zawsze mnie olewali. Poszłam na cmentarz i siedziałam tam trochę. Wróciłam do domu i od razu poszłam się wykąpać. Na szafce zauważyłam żyletki, dużo o tym słyszałam że można się przez nie zabić a ja przez cały czas czułam pustkę w sercu. Zabrałam je na cmentarz usiadłam koło grobu mamy i zaczęłam się ciąć ale nie wiedziałam że będę miała taką dziurę w ręce i gdyby nie to że Konrad mnie pewnie by mnie tu nie było - po policzkach spłynęły mi łzy. Chłopak podszedł do mnie i mnie mocno przytulił. Wciągnęłam się w jego perfumy. Poczochrał mi włosy i się uśmiechnął
-Tak trudno było powiedzieć od razu - pokazał swoje białe ząbki
-Tak było tak trudno- jeszcze mocniej mnie przytulił
Dowiedziałam się że Dawid gra w piłkę nożną, jest ode mnie czyli ma 16 lat. Chodzi nie daleko mnie do gimnazjum. Nie chciałabym być w 3 gimnazjum. Ma stypendium sportowe i jeździ z przyjaciółmi na zawody miedzy gimnazjalne czy jakoś tak. Widać że kocha to co robi. Szkoda że ja tak nie mam. Chłopak odprowadził mnie pod dom.
-To pa - pocałowałam go w policzek
-Pa - powiedział z bananem na buzi i patrzyłam na sylwetkę oddalającego się chłopaka. Wyciągnęłam telefon i napisałam.
Wiadomość do: David
Dzięki za wspaniały dzień :*
Weszłam do domu. Poszłam do pokoju na szczęście nie miałam nic zadane. Wykąpałam się i później spakowałam na następny dzień położyłam się na łóżku i przypomniałam sobie dzień spędzony z Davidem, uśmiechnęłam się sama do siebie i momentalnie usnęłam.
-------
Mam nadzieje że się podoba i przepraszam za to że dopiero dziś a nie w niedziele. Po prostu w niedziele nikt mi nie dał szansy napisać tego rozdziału moja siostra siedziała na jednym lapku tata na drugim a mama dla odmiany na kompie. 
Komentujcie
  


1 komentarz:

  1. Jacie... Mamy nową postać... David... No może być ciekawie... Już jest.
    Długo czekałam na rozdział, ale doskonale Cię rozumiem.

    Czekam nn :>

    OdpowiedzUsuń