czwartek, 7 marca 2013

Rozdział 8

Dzień: 24 luty 
Godzina: 13.02

Natalia
Miałam koszmar. Samotnie chodziłam uliczkami.  Było już ciemno. Latarnie już gasły. Błądziłam uliczkami. Poszłam nad jezioro. W nim odbijał się księżyc. Ukradkiem spojrzałam w górę świeciły tam gwiazdy. Nagle ktoś staną koło mnie, czułam na sobie jego wzrok. Byłam przerażona. Chłopak podchodził do mnie coraz bliżej. Po woli wycofywałam się. Wpadłam na wielkie drzewo. Wtedy nieznajomy podbiegł do mnie. Wyciągnął z kieszeni nóż, a w nim odbijało się niebo. Popatrzyłam się na chłopaka, wtedy dostrzegłam że ma czarne hipnotyzujące oczy, był strasznie jasnej karnacji. Włosy chłopaka były krótko obcięte w kolorze ciemnego blondu.
-Nic ci nie zrobię- oczy chłopaka stały się czerwone, byłam przerażona. Kiedy chciałam krzyknąć zasłonił mi ręką usta. Wystawił sztylet i podstawił mi go pod gardło. Cała się trzęsłam, bo wiedziałam co się stanie za chwilę. Podciął mi gardło i .....
-Proszę obudź się- powiedział ktoś nade mną. Czułam jak po mojej szyi spływają kropelki potu. Otworzyłam oczy i napotkałam przerażone oczy...Davida. Chłopak wyszedł, a po chwili wrócił ze szklanką wody. Podał mi ją. Upiłam łyk i się skrzywiłam, woda była niegazowana. Nienawidzę wody mineralnej. David zrobił dziwną minę, ale później się uśmiechną. Rozejrzałam się po pokoju był pomalowany na szaro z odcieniami białego. To nie był mój pokój. Wszystkie meble były w kolorze czarnym w tym pokoju było jedno wielkie okno. Byłam zmieszana, ale po chwili przypomniało mi się że jestem u Konrada. "Ciekawe co powiedzą rodzice?"- odezwał się głosik w mojej głowie. Prawie bym zapomniała przecież moi rodzice myślą że nie istnieje, jak to jest być odrzuconym. Po śmierci mojej mamy, tata powiedział że nigdy mnie nie chciał i że wychowywał mnie tylko dlatego musiał. Nie wiem co mu zrobiłam. Całymi dniami płakałam w swoją poduszkę. Nie mogłam uwierzyć że mój własny ojciec mnie 'odepchną'. Zawsze kiedy był uśmiechnięty, oczy jej się szkliły. Kochała go, mimo że tak po prostu się jej wyparł. Po moich policzkach spłynęło kilka słonych łez.    


Spojrzałam na chłopaka. Patrzył na mnie z żalem w oczach. Podszedł do mnie i mnie mocno przytulił. Otarł moje łzy, ale na nic bo pokazywały się następne. Płakałam jak małe dziecko. Tylko nie wiedziałam, dlaczego może dlatego że mój tata mnie odrzucił, czy dlatego że ja i tak po tym co mi zrobił kocham go. Coraz mocniej przytulałam mojego przyjaciela (jeśli już go mogę tak nazwać). Tej całej sytuacji przyglądał się syn właściciela domu. Ubrany był w czarną bluzę z jakimś napisem, zwykłe rurki i czerwone trampki. Nasze oczy się spotkały zamiast chłopaka ujrzałam rozmazaną plamę. Teraz już nie płynęło kilka łez z moich oczu płynęło morze. David zamiast mnie puścić trzymał mnie coraz mocniej. Na jego plecach byłą jedna wielka plama. Puścił mnie. Wyszedł razem z Konradem. Wpatrywałam się w sufit."Mój sufit jest fajniejszy, nie jest biały" -pomyślałam. Okryłam się kołdrą i próbowałam zasnąć. Kręciłam się z boku na bok. Nie zasnęłam, nie mogłam. Wtedy wkroczyli chłopacy.
-Koniec tego dobrego- zaczął jeden z nich, po głosie rozpoznałam Davida
-Nie możesz tak bezczynnie siedzieć- rzucił drugi -idziemy na spacer- wstałam z łóżka i spojrzałam na nich jak na idiotów, przecież miałam wczorajsze ubrania, a do tego całe przemoczone. 
-No to chodźmy- powiedział debil, który wymyślił spacer. "Jestem ciekawa kiedy się zorientują że jestem cała mokra" - przeszło mi przez myśl
-A nie powinnaś się przebrać - no w końcu David dzięki bogu pomyślał
-No to jest mały problem - powiedział oświecony Konrad -Co byś powiedziała na przejście się w moich dresach ?
Nic nie mówiłam, nich myśli dobrze mu to zrobi. Poszedł do szafy i wyciągnął z niej szary dres i niebieską koszulkę. 
-Przebierz się- dodał podając mi ciuchy. Chłopaki zaczęli o czymś zawzięcie gadać, a ja poszłam do łazienki (jakie szczęście że wiem gdzie była). Przebierając się słyszałam ich rozmowę:
-Powinieneś jej to powiedzieć- nie mogłam rozpoznać głosów
-Ale co jeśli mnie odrzuci 
-To zaproponujesz przyjaźń
-Ta jasne, dobrze wiesz że to nie wyjdzie 
-Chociaż spróbuj
Wyszłam z łazienki, a oni przestali rozmawiać.
-Co ma spróbować?- zapytałam ich obu. Patrzyłam na nich zdezorientowana.
-Bo on chce chodzić z Alą - powiedzieli jednocześnie. No chyba aż tak głupia nie jestem żeby nie wiedzieć że kłamią.
-A powiecie mi prawdę?- wkurzona nie mogłam już wytrzymać tego, emocję mną kierowały. 
Siedzieli w ciszy. Nic nie powiedzieli od kilku minut- Czyli nie - dodałam dość spokojnie wybiegając z domu. To nie był dobry pomysł bo fala zimna 'przywitała mnie'. Szłam powoli otulając się samą sobą. Ludzie przechodzący obok dziwnie się na mnie patrzyli. Też bym tak zrobiła gdybym zobaczyła dziewczynę w za dużym dresie, w samych skarpetkach i bez kurtki. Oglądałam się w kółko i ujrzałam dziewczynkę. Dziewczynkę wybiegającą z domu uśmiechniętą od ucha do ucha, zaraz za nią biegł jej tata. Wiele bym dała za przeżycie czegoś takiego. Mężczyzna wziął małą na ręce i zaczą nią kręcić w kółko. Pocałował ją w głowę. Z domu wybiegła też kobieta, zapewne matka dziewczynki. Mąż ją pocałował. A dziewczynka powiedziała "Ble". Dlaczego każdy człowiek opowiada inną historię? Dlaczego ? Dlaczego jest tyle pytań a nie ma na nie odpowiedzi? Dlaczego niektórzy ludzie są szczęśliwi, a inni smutni? Dlaczego urodziłam się sobą, a nie kimś innym?- zadawałam sobie pytania w myślach. Chodząc pustymi uliczkami widziałam jak ludzie żyli. Chciałam im pomóc ale jak? Chodząc tak zobaczyłam mój dom. Powoli szłam w jego stronę. Sięgnęłam do tajnej skrytki po klucz (czyt. wycieraczka). Odtworzyłam drzwi i sprawdziłam która jest godzina. Dopiero 14.09. Z kuchni wzięłam jabłko i weszłam do salonu, usiadłam na kanapie i otuliłam się kocem. Kiedy była już rozgrzana, chciałam zadzwonić do taty gdzie jest jednak nie miałam czym   albo miałam. Z szuflady zapasowy telefon ojca i tak po prostu sobie go przywłaszczyłam. Wybrałam numer i zadzwoniłam. 
-Cześć tato gdzie jesteś ?
-Ja jestem u swojej mamy- zaskoczył mnie przecież chyba od roku nie mieli ze sobą kontaktu
-Dlaczego mnie ze sobą nie zabrałeś ?
-Bo nie było cię w domu, a jak wrócę to sobie pogadamy - naprawdę chyba mu się coś stało jeszcze nigdy się o mnie nie martwił
-To pa
-Pa
Spakowałam się na następny dzień. Poszłam wyprać dres chłopaka i przebrałam się w zwykłe spodnie, koszulkę i sweter. Czułam jego zapach, taki przyjemny i uspokajający. W czasie kiedy pralka prała "Nie ma to jak iść na łatwiznę"  - momentalnie się uśmiechnęłam. No wiec kiedy pralka prała zasiadłam przed telewizorem. Skakałam po programach i skończyło się na tym że trafiła na kanał muzyczny. Puścili piosenkę Taylor Swift . Nie lubiłam jej, ale piosenka wpadła mi w ucho.  Nuciłam ją. Wzięłam laptopa i zaczęłam z ciągać na mój nowy telefon piosenki. Zajęło mi to tylko pół godziny. Usłyszałam że pralka skończyła prać, więc rozwiesiłam pranie. Robiąc kolacje nuciłam. 
Cause I knew you were trouble when you walked then 
So shame on me now 
I flew me to places i'd never been 
Till you put me down oh
Kanapki z nutellą zawsze spoko. 

  
Poczułam że jestem śpiąca więc poszłam wziąść prysznic. Czułam jak ciepłe krople spadają na moje ciało. Odprężając wszystkie moje mięśnie. Otuliłam się ręcznikiem, przebrałam się w pidżame. Poszłam do swojego pokoju  i zaczęłam czytać książkę. Była o nieszczęśliwej miłości. "Po co się starać skoro i tak tego inni nie widzą" - z takim przekonaniem zasnęłam 

--
Nie miałam pomysłu na ten rozdział.

1 komentarz:

  1. Nie, no czemu? Rozdział jest bardzo ciekawy. Dużo się dzieje i mam nadzieję, że Natalią pogodzi się z ojcem i będzie w końcu z Konradem, lub Davidem... Ale wolę Konrada :)
    Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń