czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 15

Dzień: 10 Marca 
Godzina: 5.07

Natalia
Tak szczerze jestem wściekła na chłopaków za to zadanie. Nie mogę spać. Nie mogę jeść. Nie mogę nic robić. Od tego pamiętnego wieczoru. Cały czas mam ten pocałunek w pamięci. Jestem wściekła na siebie że nie wypiłam tej wódki. Dlaczego? Dlaczego to jest takie trudne? Zapomnieć, chcę zapomnieć. Zapomnieć o chwilach spędzonych razem, o jego uśmiechu. Jestem zirytowana jego zachowaniem. Raz mi się chce z niego śmiać, a raz płakać. Czy naprawdę on myśli że ja jestem ślepa czy głupia. Na szczęście mam Alana. Mojego ukochanego przyjaciela. Jest niedziela piąta rana, a ja siedzę i myślę o tym dupku. Chyba powinnam gdzieś wyjechać od izolować się. Jednak nie mogę. Chcę do mamy, tak bym powiedziała jakbym miała siedem lat, ale jako szesnastolatka nie mogę tak. Kościół, to chyba najlepszy pomysł. Spowiedź. Może uwolnię się od tego wszystkiego. Babcia, kochana babcia. Z chęcią zrobię jej niezapowiedzianą wizytę, przy okazji odwiedzę Mateusza. Dawno go nie widziałam, a dokładnie dziesięć lat. Dziesięć długich lat. Wstałam z łóżka. Z szafy wyciągnęłam beżowe spodnie, bluzkę z długim rękawem i szalik. Poszłam do toalety. W pomieszczeniu nie było chłodno, ale nie było też zimno. Jednym słowem był w sam raz. Wiem że to nie jest jedno słowo. Głowa mnie trochę rozbolała, ale nie przejęłam się tym. Do wanny nalałam gorącą wodę. Rozebrałam się z piżamy i weszła do wanny. To kąpanie było długie, dokładnie myłam się półtorej godziny. Dziwne. Wyszłam z wanny, otulając się ręcznikiem. Kropelki wody spadały na białe kafelki. Z szafki wyjęłam suszarkę. Rozczesałam swoje włosy i zaczęłam je suszyć. Po wysuszeniu związałam je w niesfornego koka. Szybko się przebrałam. Umyłam zęby. Leciutko się umalowałam. Czyli tak jak zawszę. Po schodach zbiegłam do kuchni. Zrobiłam coś do jedzenia. Szybko zjadłam i zadzwoniłam po taksówkę. Wolałam tak jechać do babci. Nie chciałam budzić taty zostawiła mu karteczkę:
Pojechałam do babci, nie martw się.
Miłego dnia. 
Natalia  :*
Spakowałam torbę (tą na zdjęciu :*). Po chwili pod moim domem już stała taksówka, więc szybko się ubrałam w kurtkę i na szczęście już trampki (te na zdjęciu, kochane). Wyszłam z domu. W ręku trzymałam torbę. Wsiadłam do taksówki i powiedziałam gdzie kierowca ma jechać. Do babci byłą daleko. Pojechałam do kościoła, tego bliżej babci. Kazałam kierowcy na mnie czekać. Idealnie trafiłam na msze. Poszłam do spowiedzi. Ulżyło mi. Nie miałam już głowy we wszystkich sprawach. Zapomniałam o wszystkim. Pamiętałam tylko te najważniejsze sprawy. Wyszłam z kościoła nie patrząc przed siebie. No i na nieszczęście, albo na szczęście wpadłam na kogoś.
-Przepraszam - wstałam i otrzepałam się
-Nie to ja przepraszam - nad moim uchem usłyszałam znajomy mi głos, ale nie pamiętałam kto to. Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam...
-Natalia, matko boska jak ty się zmieniłaś - uśmiechnął się chłopak
-No przepraszam cię bardzo jesteśmy przed kościołem - wskazałam na budynek przed którym staliśmy
-A no - szepnął zmieszany 
-Wiesz może byś mnie olśnił kim jesteś bo cię nie pamiętam - powiedziałam robiąc miny
-Naprawdę mnie nie pamiętasz. Wysypałem na ciepie wiadro piasku. A na koniec polałem wodą. - zaczął się coraz szerzej uśmiechać
-Mateusz?!      
-Nie, Jezus
-Jeszcze raz ci przypominam jesteśmy przy kościele - powtórzyłam się 
-Na długo przyjechałaś - chłopak zmienił temat 
-Właściwie to chciałam odwiedzić babcię - poszłam w stronę 'mojego' transportu, a chłopak ruszył z mną
-Świetnie się składa bo twoja babcia zaprosiła nas dzisiaj na obiad - dotarliśmy do taksówki 
-To do zobaczenia - rzuciłam, wsiadając do samochodu
-Pa - usłyszałam przed zamknięciem drzwi
Do domu mojej babci od kościoła miałam tylko piętnaście minut. Przez drogę rozmawiałam z kierowcą. Okazał się miłym......czterdziestolatkiem. Ta cztery dychy. Współczuję. Żeby przez dwadzieścia lat prowadzić taksówkę. Zatrzymaliśmy się przed ślicznym domem. Nie był wielki, po prostu duży. Wiem dlaczego babcia ma taki gust. Przez całe życie podróżowała. Zapłaciłam kierowcy. Zadzwoniła do drzwi. Nie czekałam długo, bo po kilku sekundach ktoś mi otworzył. Nie patrząc kto rzuciłam się na niego. 
-Babciu - krzyknęłam 
-Nie jestem, aż tak stary 
-A sorry, wiesz gdzie jest moja babcia - speszona odsunęłam się od chłopaka 
-Nie wiem kim jesteś, więc nie wiem     
-Natalia Kom... 
-Babciu ktoś do ciebie - krzyknął chłopak. Babciu, serio. Chyba bym wiedziała kto to. Zza ściany wyszła rozpromieniona babcia Jasia.
-Natalia, nie widziałam cię 2 lata. W końcu raczyłaś się tu pojawić - powiedziałam przestarzała kobieta z udawanym wyrzutem -Tęskniłam! - podbiegłam do niej i się w nią w tuliłam.
-Kto to jest? - szepnęłam do babci, wskazując głową na chłopaka 
-To jest mój wnuczek - powiedziała pełna dumy
-Ala jak to przecież ja nie znałam całej rodziny mamy, ale żeby wnuczek 
-Opowiem ci to, ale później, bo dziś przychodzi....
-Bo dziś przychodzi Mateusz z rodziną, zgadłam? - wyszczerzyłam się
-Tak, a skąd o tym wiesz? - spytała przeciągając ostatnie zdanie 
-Od Mateusza     
-A gdzie go spotkałaś?    
-Od razu spotkałam, wystarczy powiedzieć że wpadłam na niego w kościele - wzruszyłam ramionami -Długa historia
-To wchodź - zapraszała mnie do kuchni. Weszłam siedziało tam 6 osób. Dziadek do którego podbiegłam i pocałowałam w policzek. 
-Cześć, wnusiu - powiedział wstając z krzesełka 
-Hej, dziadziusiu - wybuchnęliśmy śmiechem 
-Więc poznaj siostrę swojej mamy i jej rodzinę - powiedział, do moich oczu napłynęły łzy. Uciekłam do swojego starego pokoju. Pozwoliłam lecieć łzą. Kiedyś tu mieszkałam. Do czasu kiedy tata nie zaczął rozkręcać firmy. Świetnie się tu czułam. Atmosfera. Rodzinna atmosfera. 
To były moje urodziny. Nie miałam przyjaciół. No bo jak można mieć przyjaciół jak masz trzy latka. Siedzieliśmy na łące. Wszyscy razem. Nasz mały piknik. Każdy na twarzy miał uśmiech. Tata rozpakowywał koszyk, a mama śpiewała. Kołysankę. Tak kołysankę, albo nie pamiętam te słowa. Zawsze je pamiętałam i zawsze będę pamiętać.
Stałam wyglądając przez okno i nuciłam piosenkę Taylor Swift. 

Just close your eyes 
The sun is going down 
You'll be alright
 No one can hurt you now 
Come morning light 
You and I'll be safe and sound

Nawet nie zauważyłam kiedy ktoś do mnie przyszedł. Położył dłoń na moim ramieniu.
-Wiesz nie przejmuj się przeszłością tylko idź dalej - poradził mi jakiś chłopak i wyszedł. Zostawił mnie samą z moimi myślami i wielkimi marzeniami.

*
No słucham waszej krytyki. 
Możecie zadawać pytania bohaterom oraz mi tu.
Zapraszam na drugiego bloga klik

4 komentarze:

  1. Kocie, podałaś mi link do obrazka z własnego dysku :) Nie ściągnę go stamtąd, musisz mi podać link do obrazka z Internetu :)

    Tajemniczy Ogród

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam
      http://fc09.deviantart.net/fs71/f/2013/074/d/0/770_by_tonks20-d5y38xw.png

      Usuń
  2. W imieniu swoim i Ryby dziękuję za nominację do The Versatile Blogger Awards. ♥

    OdpowiedzUsuń