Przepraszam, ale muszę to zrobić. Zawieszam bez słowa wytłumaczenia. Mam nadzieję że dacie mi czasz do początku nowego roku szkolnego. Nie chcę zrobić tak jak na innym blogu. chcę się skupić na nim mam nadzieję że poczekacie.


| (Wiem że to chłopak,ale nic innego nie znalazłam) |
-A ty co nie chciałeś jej się sprzeciwić, bo co jest ładna, bogata czy ma większe cycki -wysyczałam mu w twarz
-Czego się boisz przecież nie zapisuje tam sekretów - powoli podniosłam głowę żeby ujrzeć chłopaka. Wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem. Uśmiechnęłam się widząc jego minę. Wyglądał jakby był dumny. -Ty to napisałaś - pokazał mi na przekreślony tekst. Pokiwałam twierdząco głową. -To nie jest aż takie złe
Tak szczerze jestem wściekła na chłopaków za to zadanie. Nie mogę spać. Nie mogę jeść. Nie mogę nic robić. Od tego pamiętnego wieczoru. Cały czas mam ten pocałunek w pamięci. Jestem wściekła na siebie że nie wypiłam tej wódki. Dlaczego? Dlaczego to jest takie trudne? Zapomnieć, chcę zapomnieć. Zapomnieć o chwilach spędzonych razem, o jego uśmiechu. Jestem zirytowana jego zachowaniem. Raz mi się chce z niego śmiać, a raz płakać. Czy naprawdę on myśli że ja jestem ślepa czy głupia. Na szczęście mam Alana. Mojego ukochanego przyjaciela. Jest niedziela piąta rana, a ja siedzę i myślę o tym dupku. Chyba powinnam gdzieś wyjechać od izolować się. Jednak nie mogę. Chcę do mamy, tak bym powiedziała jakbym miała siedem lat, ale jako szesnastolatka nie mogę tak. Kościół, to chyba najlepszy pomysł. Spowiedź. Może uwolnię się od tego wszystkiego. Babcia, kochana babcia. Z chęcią zrobię jej niezapowiedzianą wizytę, przy okazji odwiedzę Mateusza. Dawno go nie widziałam, a dokładnie dziesięć lat. Dziesięć długich lat. Wstałam z łóżka. Z szafy wyciągnęłam beżowe spodnie, bluzkę z długim rękawem i szalik. Poszłam do toalety. W pomieszczeniu nie było chłodno, ale nie było też zimno. Jednym słowem był w sam raz. Wiem że to nie jest jedno słowo. Głowa mnie trochę rozbolała, ale nie przejęłam się tym. Do wanny nalałam gorącą wodę. Rozebrałam się z piżamy i weszła do wanny. To kąpanie było długie, dokładnie myłam się półtorej godziny. Dziwne. Wyszłam z wanny, otulając się ręcznikiem. Kropelki wody spadały na białe kafelki. Z szafki wyjęłam suszarkę. Rozczesałam swoje włosy i zaczęłam je suszyć. Po wysuszeniu związałam je w niesfornego koka. Szybko się przebrałam. Umyłam zęby. Leciutko się umalowałam. Czyli tak jak zawszę. Po schodach zbiegłam do kuchni. Zrobiłam coś do jedzenia. Szybko zjadłam i zadzwoniłam po taksówkę. Wolałam tak jechać do babci. Nie chciałam budzić taty zostawiła mu karteczkę:
-Uraziłem twoją dumę, przepraszam - powiedział z ręką na sercu, po minucie zaczęłam się z niego śmiać, później chłopak dołączył do mnie. Ludzie przechodzący obok patrzyli się na nas krzywo. W parku było pięknie, słońce wychodziło zza chmur. Oświetlało cały park. Usiedliśmy na ławce. Nie wiem, ale zaczęłam rozmyślać nad marzeniami. Kiedyś chciałam śpiewać. Moja mama śpiewała zawodowo. Miała piękny głos. Chciałam być taka jak ona. Po jej śmierci już nie śpiewała nie grałam na gitarze. Wszystkie wspomnienia wracały. "Te wszystkie marzenia, które nigdy się nie spełniły bo jesteś zbyt przestraszony, by spróbować." - to były słowa mojej mamy, miał racje jestem zbyt przestraszona. Wstałam z ławki. Chciałam pobyć sama. Alan tak samo jak ja wstał. Chciałam pobyć sama, ale musiałam wyrzucić z siebie to słowa.
-Nie masz już żony? - zapytałam unosząc brew
-A co mam powiedzieć że jest mi cię żal, mówiłam ci że to jest zwykła DZIWKA- to ostatnie wykrzyczałam, pobiegłam do pokoju, zamknęłam go z trzaskiem drzwi. Zakluczyłam je i zjechałam po nich do pozycji siedzącej. Nie płakałam ze szczęścia, płakałam dlatego że mój ojciec mi nie wieży. Na szczęście, kiedyś moja przyjaciółka dała mi działkę może czas to wypróbować. "Nikt się nie dowie" - pomyślałam. Z szuflady wyjęłam prochy. Wciągnęłam je do nosa. Poczułam tak jakby ulgę. Zaczęło mi się kręcić w głowie i upadłam. Widziałam ciemność i światło. Dziwne, ale prawdziwe.